2008-10-31

Następne hobby

(przerwa w blogu? jaka przerwa? coś się wam wydawało, obywatelu)

Nowe (od lutego) hobby jest duże, metalowe, paliwożerne, wyprodukowane w nieistniejącym kraju i dostarcza dużo funu.

UAZ-469B (albo i 31512, ciężko jest ustalić co fabryka w Ulianowsku wypuszczała akurat w tym czasie i akurat dla tego odbiorcy), rocznik czernobylski. Kupiłem od bardzo miłego człowieka, on kupił go od nie wiadomo kogo, wcześniej jeszcze służył w jakichś służbach (podejrzewam straż pożarną). Gdzieś po drodze został ciężko doświadczony przez domorosłego konstruktora który wytworzył budę z grubej blachy (grubszej niż oryginalna radziecka, a to jest sztuka), wełny mineralnej, taśmy klejącej i wykładziny podłogowej (pełniła obowiązki tapicerki).

Pierwsza podróż była interesującym przeżyciem (nie do końca dobrze działające hamulce i pół tony części zamiennych na pace). Ale potem było tylko lepiej i lepiej...

Samochód, który otrzymał od Xyrcon wdzięczne miano Krokodyla ("jest duży, zielony i często ma otwartą paszczę") jest stopniowo przywracany do świetności: w zapomnienie odeszła buda, fotele dostały nową tapicerkę, działają hamulce ("panie, jeden cylinderek się nie zacinał"), jest nowa skrzynia biegów która ma działające synchronizatory na obu biegach na których powinny być, dorobił się luksusów takich jak zamki w drzwiach czy sprzęgiełka przednich kół nowego typu.

Podróżuje się tym jak przystało na wynalazek radziecki: trzęsie, hałasuje, dojedzie wszędzie. Pozytywnie zweryfikowane w czasie letniej włóczęgi po Mazurach.

Jest coś odświeżającego w dłubaniu dla odprężenia w maszynie w której najbardziej skomplikowana elektronika to tranzystory mocy w regulatorze napięcia.







1 comment:

Anonymous said...

Zajebiste autko, I like it! Chociaż wykładzina w roli tapicerki trochu mnie rozjebała.